Wyrodny syn Kościoła
Jan Puzyna jako biskup Krakowa został czarnym charakterem epoki zarówno dla wiernych, jak i wrogów Kościoła katolickiego. Czy słusznie?
Krakowski salon miał go za obskuranckiego despotę, w dodatku z łatką narodowego zaprzańca. Świat – za marionetkę zacofanej Austrii, użytą do zatrzymania modernistycznego zwrotu w Kościele. Lwia część wizerunku kardynała pochodzi od osób, którym zaszedł za skórę, a naraził się niemal wszystkim po drodze.
Spóźnione powołanie
Dojrzewanie do stanu duchownego zabrało Janowi Puzynie pół życia. Z lwowskim dyplomem prawa i doktoratem Uniwersytetu Karola zrazu wybrał cywilną karierę, awansując w instytucjach skarbowych Galicji. Miał 34 lata, posadę komisarza Dyrekcji Skarbu, a nawet plany matrymonialne, gdy w 1876 r. rzucił wszystko z dnia na dzień. Podobno pod wpływem rekolekcji u jezuitów Puzyna wstąpił do seminarium w Przemyślu. Gruntownego wykształcenia miał nadto, studia więc ukończył w dwa lata, ale dał pretekst przytykom, że grzęźnie w teologicznych płyciznach.
Nie byłby to problem dla wikarego w Przeworsku, gdzie trafił na pierwszą posługę, lecz kościelna kariera Puzyny szybko nabrała rozpędu. Został kanonikiem w Przemyślu i prorektorem seminarium, zasiadł w sądzie biskupim i kierował restauracją tamtejszej katedry. Po ośmiu latach od przyjęcia święceń kapłańskich był już biskupem pomocniczym Lwowa, a ze względu na wiek i choroby abp. Morawskiego de facto rządził diecezją.
W Puzynie widziano następcę metropolity lwowskiego, lecz w 1894 r....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta